Recenzja filmu

Roving Woman (2022)
Michał Chmielewski
Lena Góra
John Hawkes

(Nie)gotowa do drogi

Scena samochodowej kradzieży kipi od emocji. W szeroko otwartych oczach Sary i jej kurczowym chwycie kierownicy czuć i widać mieszankę podniecenia, paniki oraz niewysłowionej ulgi. To jeden z
Jak śpiewała Connie Converse w "Roving Woman" – tytułową "kobietę wędrowną", wałęsającą się bez celu, zawsze ktoś odnajdzie i odprowadzi do domu. Pannie nie wypada włóczyć się na pustynnych bezdrożach w pojedynkę, grać w pokera z obcymi czy napić się samotnie alkoholu w lokalnym barze. W filmie Michała Chmielewskiego tytułowa kobieta-w-tułaczce robi to, co chce i otwiera się na doświadczenia, które mogą zmienić jej życie o 180 stopni. "Roving Woman" przepełnia duch zaginionej niespełna 50 lat temu Connie, której poetyckie teksty i kojący głos towarzyszą dwudziestoparoletniej mierzącej się z samotnością Sarze. Nakręcony podczas pandemii polsko-amerykański film, którego producentem wykonawczym jest Wim Wenders, to kontemplacyjne kino drogi, w którym na próżno szukać planu podróży i konkretnego celu. To po prostu niespieszna przejażdżka kradzionym autem po pustynnych szlakach, gdzie spontaniczność i improwizacja okazują się ważniejsze od emocjonalnej metamorfozy głównej bohaterki.

Pierwsze 30 minut filmu to świetnie zainscenizowana ekspozycja postaci bohaterki. Trudno nie współczuć Sarze, gdy w otwierającej scenie widzimy, jak ląduje na bruku porzucona przez swojego narzeczonego. Nietrzeźwa, ubrana w długą elegancką suknię i białe szpilki urządza ekschłopakowi awanturę. Godzinami dobija się do jego drzwi, a w rezultacie zrezygnowana i odrzucona zostawia mu niemiłą niespodziankę w postaci wodospadu moczu spływającego u progu jego domu. To zdecydowanie najbardziej pesymistyczny scenariusz wieczoru dwojga kochanków. Nagła utrata domu zmusza dziewczynę do podjęcia koczowniczego trybu życia. Po nieprzespanej nocy na śmietnikowej kanapie bohaterka rusza pieszo przed siebie, dzielnie wspinając się w obcasach po ulicznych i życiowych wzniesieniach. Niedługo później zdesperowana kradnie samochód spod stacji benzynowej i rozpoczyna samotną podróż w nieznane.

Scena samochodowej kradzieży kipi od emocji. W szeroko otwartych oczach Sary i jej kurczowym chwycie kierownicy czuć i widać mieszankę podniecenia, paniki oraz niewysłowionej ulgi. To jeden z najlepszych momentów aktorskiego występu Leny Góry, która, by wejść w skórę zagubionej kobiety, kilka godzin przed zdjęciami wyruszała samotnie w trasę i spędzała noce w aucie na pustyni przy akompaniamencie śpiewu kojotów. W męskiej szarej bluzie, znalezionych na śmietniku jeansach i tlenionych nieumytych włosach Sara przypomina zmęczonego życiem Roberta Pattinsona w "Good Time". 

"Roving Woman" swój paradokumentalny charakter zawdzięcza wielu improwizowanym scenom, w których naturszczycy lub filmowani z ukrytej kamery nieświadomi miejscowi wchodzą w interakcję z tułającą się po kalifornijskiej pustyni Sarą. Mimo dramaturgicznego potencjału krótkich spotkań kobiety z nieznajomymi w większości scen trudno wyczuć ekranową naturalność oraz chemię. Podczas gdy monolog o kurach i subtelny uścisk z właścicielem przydrożnego hostelu wzrusza i urzeka prostotą, pogaduszki z osobliwymi nowożeńcami podróżującymi kamperem czy producentem filmowym-autostopowiczem wywołują już konsternację i ciarki żenady.

Dwie niespokojne dusze – Connie Converse i Sarę – łączy tułaczka, którą odprawiły w imię odnalezienia własnego "ja" i zmierzenia się z przytłaczającym poczuciem samotności. "Roving Woman" eksploruje uczucie izolacji i wewnętrznych lęków człowieka w podróży w towarzystwie intrygujących elektronicznych kompozycji Teoniki Rożynek czy dopiero niedawno odkrytych i docenionych melancholijnych kawałków Converse. To właśnie warstwa muzyczna buduje tu prawdziwie amerykański klimat kina drogi. Malownicze krajobrazy Kalifornii z czasem stają się dla Sary źródłem ukojenia, a skradziony samochód – nowym domem i upragnionym azylem. Dziewczyna poznaje tożsamość właściciela pojazdu, który początkowo jest jedynie nieznanym, acz pełnym ciepła zachrypniętym głosem z taśmy. Z czasem zyskuje jednak rangę przypadkowo znalezionej bratniej duszy.

“Lubię być sam, ale czasami chciałbym móc to komuś powiedzieć" wyznaje Sarze Gregory (John Hawkes), w którego prostodusznych słowach kryje się przesłanie "Roving Woman". Gdy Hawkes pojawia się na ekranie, wreszcie można poczuć prawdziwą emocjonalną łączność z historią, którą od godziny usiłuje opowiedzieć nam reżyser. W kojącym śpiewie Hawkesa, jego naznaczonej doświadczeniami życia twarzy i łagodnym spojrzeniu kryje się niewysłowiona prawda i szczerość. Demaskują one nijakość postaci Sary. Mimo usilnych starań Góry, na próżno było mi szukać uczuciowej więzi z osamotnioną i na ślepo szukającą swojej drogi nieco infantylną bohaterką. Z pewnością jednak niektórzy ujrzą w zagubionej Sarze chwytającą za serce i rozdartą Frances Ha z filmu Noaha Baumbacha, z której egzystencjalnymi rozterkami dużo łatwiej było się utożsamić.

Prawdziwe wyzwolenie i afirmację wolności czuć w "Roving Woman" jedynie w kilku momentach, np. w emocjonalnej scenie kradzieży samochodu lub gdy mokra i naga Sara siada za kierownicą i rusza przed siebie z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Gdy przez większość czasu protagonistka po prostu jedzie i jedzie, nie wiadomo dlaczego i w jakim celu, widzowie obserwują jej profil z perspektywy pasażera, zastanawiając się, dokąd zmierza zarówno Sara, jak i film Chmielewskiego. Trzeba jednak przyznać, że "Roving Woman" – jako pełnometrażowy, anglojęzyczny debiut reżyserski – jest produkcją ambitną, która z pewnością zachwyci miłośników amerykańskich "indie road movies". Film, nad którym pieczę trzymał Wenders, podbija festiwale filmowe, zbierając pozytywne opinie chociażby na nowojorskiej Tribece czy londyńskim Raindance. Bardzo możliwe, że na polskim podwórku filmowym okaże się jednak niezauważony i niedoceniony. Lub, jak określiła siebie osamotniona Sara, po prostu "niewidzialny".
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones